Owoce Kostaryki #1 – Kakaowiec

Zobaczymy na ile mi starczy chęci, bo o owoce to się nie martwię! Te się prędko nie skończą! Spróbuję przedstawić Ci trochę darów natury jakimi się tutaj raczę. Niektóre są bardziej znane, niektóre mniej. Te bardziej znane, czasami spożywa się w mniej znany sposób lub w co najmniej dziwnej kombinacji smakowej tudzież formie. Te zupełnie nieznane są zaskoczeniem i dla mnie – poznamy je zatem razem.

Nie traktuj proszę tych filmów jak encyklopedycznych opisów. Nigdy nimi nie będą i nie taki jest mój zamysł. Będzie to raczej spis moich prywatnych doświadczeń związanych z danymi owocami. Co z tego wyjdzie, to się okaże. 😉

Na pierwszy ogień postanowiłem wrzucić owoc kakaowca. Dlaczego? Bo akurat miałem go pod ręką. Miałem też pomidora, ale uznałem, że nie jest on aż tak egzotyczny (z całym szacunkiem do pomidora – uwielbiam!).

Zapraszam do oglądania. Proszę o uwagi i komentarze oraz ewentualne propozycje na następne odcinki Owoców Kostaryki.

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=aaMlsHDAAyQ]

W Kostaryce koń nie stoi!

Kostaryka to nie tylko plaże i parki. To przede wszystkim ludzie, którzy ciężko pracują! Koń jako środek transportu nadal tu funkcjonuje i ma się bardzo dobrze. Dlaczego? Bo nic innego dalej nie wjedzie. Można oczywiście iść piechotą i są tacy, którzy to robią. Farmy znajdują się zazwyczaj wysoko w górach i vaceros, czyli kowboje wyruszają przed świtem, około godziny 4:00, aby być na miejscu tuż po wschodzi słońca. Niektórzy spędzają ponad 2 godziny w siodle w jedną stronę. Na miejscu piją poranną kawę, jedzą śniadanie i wykonują swoje obowiązki. Najlepiej jest wrócić przed popołudniowym deszczem, ale jak się nie uda no to cóż.. Takie życie.

 

W filmie poniżej możesz zobaczyć jak to wygląda w pewnych górach na południu Kostaryki!